Przejdź do głównej zawartości

Czego Niemki mogą uczyć się od Polek?

Czy jest coś, czego niemieckie kobiety mogą uczyć się od nas - Polek?
Oj tak!
Dodam, że jest tych rzeczy parę!


#polskiedziewczyny 
#najfajniejszesą

Powiem tak, my Polki nie mamy się czego wstydzić za granicą! Nie spotkałam się z ani jedną - podkreślam - ani jedną negatywną opinią na temat Polek, a nawet Polaków.

Są żarty z przywar i pewnego rodzaju stereotypy - myślę, że jak wszędzie.

Naciskałam! Błagałam o szczerość! Zapewniałam, że nie wykorzystam tego nieprzychylnego argumentu przeciwko narodowi niemieckiemu.

Straszyłam! Groziłam!😆, A nawet starała się przekupić polskimi kosmetykami, które Niemki uwielbiają!

I nic!

Zero negatywów! Serio dziewczyny, ja byłam zdziwiona niektórymi opiniami o nas!!!

I teraz mi głupio, bo po tak pozytywnych opiniach, będę nadawać na kobity z Niemiec. Kurde no!

Ale sprawa się rypła - kobyłka u płota!

Jade!

Czego Niemki mogą uczyć się od Polek?

Gotowania!

Oł maj gat! Albo maine got!

Mieszkając przez trzy lata w Bawarii, zjadłam jeden posiłek, który mi smakował. Jeden tradycyjny posiłek. Tutaj nawet szarlotka nie jest szarlotką noo!!

Ale to mówię o daniach restauracyjnych, a co z obiadami domowymi?

To samo! Niemki gotują tłusto i mącznie. A do tego bardzo często używają gotowców z torebki. Rzadko w którym domu, tradycyjnym, można spotkać ryby czy wegetariańskie potrawy.

Rządzi kiełba - biała ohydna - parówki ze słoika - noł blech - i mięcho! Plus wariacje i permutacje na temat klusek.

Moim zdaniem ich potrawy są mało wyszukane, trochę tak na odwal się! Aby było szybko i nie koniecznie zdrowo.

Bardzo często chodzą do restauracji albo obiady zamawiają gotowe na wynos lub dowóz.

To ja jestem w mniejszości.

Dziewczyny były w szoku, gdy im opowiadałam co to polski obiadek w niedzielę, rosołek.

Po co się męczyć - odpowiadają.

To jest generalizacja. Czyli na 10 znajomych Niemek, 6 robi tak, jak wyżej opisałam.


Nawiązywania przyjaźni

O ile Niemki są przyjaźnie nastawione, o tyle z przyjaźniami na lata i na zabój jest ciężko. To taka przywara Niemiecka, a już w Bawarii szczególnie się to objawia. Nie jesteś przyjmowana taką szczerą gościnnością, prawdziwą.

W sensie nowa współlokatorka trzyma się na dystans. Kawka z sąsiadką zza płota nie wchodzi w grę. Bawarskie kobiety są szczere, uśmiechnięte i na luzie, ale jeżeli chodzi o pogaduchy, czy spotkania na plotki przy kawie, to raczej każdy trzyma się na dystans od przyjezdnych.

Każdy sobie rzepkę skrobie.

Są wyjątki! Oczywiście.


Oczytania i wiedzy ogólnej


Byłam zdziwiona tym, jak okrojoną wiedzę ogólną mają Niemki. Kurczę mam wrażenie, że my Polki dysponujemy szerszą wiedzą ogólną.

Czy to tyczy się wychowywania dzieci, wiedzy medycznej, kulinarnej czy każdej innej dziedziny.


I nie chodzi mi o to, że są głupsze, ale o to, że ich wiedza jest bardzo zawężona, kierunkowa. To też związane jest z ich systemem edukacji, który skupia się na wykształceniu, wyspecjalizowaniu jednostki w jednej zawężonej dziedzinie, ale konkretnie. Ma to swoje zady i walety - błąd celowy.


Stylu!!!!

Lubię tę ich praktyczność. T-shirt i legginsy na co dzień, wtedy nie czuję się jak ten leń kanapowy, albo wyrodna matka i kobieta bezguście.

Ale



Ale mam czasami ochotę ubrać się inaczej niż zwykle, pomalować, zrobić pazur i włos. I wtedy się mnie pytają, czy na wesele idę? Bo to świadczy o wielkim wyjściu.

Niemki uważają Polki za kobiety pełne klasy i stylu. I nam tego zazdroszczą! Serio!! Zazdroszczą tego, że sama umiesz zrobić „make-up” na wesele, pomalować włosy w domu, zrobić sobie paznokcie, przykleić rzęsy itd. One wolą wygodę - idą do specjalisty. Nie umieją same, nie interesuje ich to.

Albo po prostu, chcą wspierać te małe działalności.

No mówiłam - jednozadaniowość - a my Polki jesteśmy jak te robociki: wszędzie nas pełno i umiemy wszystko po trochu! Kocham to w nas, w sobie!

Kocham być Polką, bo kocham być wielowymiarowa!


Byłam ostatnio zapytana, kto mi robił rzęsy i brwi! Odpowiedziałam, że ja sama. Kupiłam farby, zmieszałam i już. Dodam, że ja jestem totalna noga w takich rzeczach. Jednakże zostało to podniesione do rangi cudu!


Gościnności!!!!!

Nie chodzi o brak kultury, ale nasz polskie „Gość w dom.” nijak się ma do ich standardów!

Po pierwsze spóźnienie jest mile widziane i akceptowane. Jeżeli przyjdziesz o czasie, to możesz się spotkać z zaskoczeniem gospodarzy. Zdarzyło nam się czekać pod garażem, na podwórku, bo nasi gospodarze nie byli jeszcze gotowi na nasze przyjęcie. Dodam, że byliśmy o czasie. Niemcy się spóźniają notorycznie. Nigdy nie wiesz, o której mogą przyjść twoi goście.

Dziwne prawda?

Spotkałam się też z tym że nikt nie zabiegał o to, aby kieliszek był pełen - bo sama musisz o siebie zadbać. Wiesz, obcy dom, nie znasz zasad to tak troszkę dziwnie panoszyć się po czyjejś kuchni w poszukiwaniu wina.

Nie ma takiej troski o gościa, nie mówię o nachalności, bo tej nie cierpię, ale o takim byciu gospodarzem co dba, bo mu zależy. Tego mi brakuje.

Znam parę, bo nie przyszło mi poznać całej wsi, Niemek, które są przesympatyczne. Czasami rozumiemy się bez słów, a gadamy w nie swoich rodzimych językach. Wymieniamy się doświadczeniami, żartami, przepisami na jedzenie i życie. Ale bardzo często temat się nie klei albo gadamy tylko o różnicach pomiędzy pochodzeniem, takie wiesz, bezpieczne tematy.

To nigdy nie będzie to samo. Ja nigdy nie będę tą „ich” swoją a oni „moi". Bardzo często się nie rozumiemy. Nie tylko językowo, ale kulturowo. Ja nie mogę i nie umiem pojąć ich przywar i na odwrót.

I bardzo mi brakuje takich luźnych pogaduch, narzekania, biadolenia babskiego o wszystkim i o niczym.

Dlatego tak mocno czasami boli emigracja i samotność, taka kobieca w obcym świecie.

A jakie ty masz doświadczenia? Znasz jakieś stereotypy? A może masz bardzo pozytywne doświadczenia?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

22 słowa znikające z języka polskiego - sprawdź, czy je znasz!

Macie czasami wrażenie, że, za dużo używamy anglojęzycznych lub zapożyczonych słów? Nasi dziadkowie, często używają czy używali słów, które nie są już modne, które wyszły już z użycia. Język polski z roku na rok jest bogatszy  i to jest fakt, naturalna kolej rzeczy, związana z rozwojem chociażby techniki. Szczególnie dziś, mam wrażenie, że mówi się o zalewie polszczyzny zapożyczeniami angielskimi. Tak naprawdę takie "fale" zdarzały się od zawsze, a ma to związek z różnymi etapami w historii.  I tak dla przykłądu w średniowieczu były to zapożyczenia niemieckie, od XVI w. na łacińskie, potem włoskie, francuskie, rosyjskie. Coś jednak dzieje się kosztem czegoś, bo każda sytuacja ma plusy i minusy. Moim zdaniem, nie da się tego zjawiska uniknąć,  bo żyjemy za szybko i za intensywnie.  Oczywistym jest też to, że dużo słów weszło na stałe do naszego słownika  i mowy potocznej i wcale nie mówię, że jest to złe.  Sam...

Co robić aby się nie narobić? 6 niepraktycznych porad!

Postanowiłam napisać ten poradnik (niech będzie w gwoli jasności anty-poradnik) po ostatniej dyskusji, która wywiązała się na mojej grupie super kobietek  ❤❤❤  na Facebooku. Dziewczyny, my sobie same ciśniemy. Perfekcjonizm - każdy do niego dąży. Każdy go pragnie. Chcemy mieścić się w normach, ale nie twórzmy idealnej rodziny, stwórzmy własną na własnych domowych zasadach i nic komu do tego. Co robić aby się nie narobić? 6 niepraktycznych porad! Fajnie jest żyć w ładzie i porządku i wiedzieć gdzie masz majtki, rajty dziecka i pokrywkę do rondla, ale nie da się żyć w permanentnym porządku non-stoper. Kiedyś coś pierdolnie i wtedy wina spada na matkę! No bo na kogo! A co ciekawe nikt nas tą nie winą nie obarcza - tylko my same! Masz wrażenie, że same sobie wmawiamy, że jesteśmy beznadziejnymi gospodyniami i organizatorkami życia rodzinnego a wyznacznikiem tego są, chociażby brudne okna?! Wychodzę temu naprzeciw i postanowiłam udowodnić, że nawet ja beznadziejny przypadek pedant...

Coś o mnie

Cześć!  Jestem Agnieszka,  ale znajomi często mówią mi ruda, ze względu na kolor włosów a i może na osobowość.  Do niedawna byłam Kryśką,   ale gdy urodziła się nasza córeczka, z wielu opcji imion wybraliśmy  Krystynę ! Od ponad roku mieszkamy w małej wsi pod Monachium.  Nie jestem idealnym rodzicem i nie chcę nim być. Za to chcę być prawdziwą wersją siebie. Parę ciekawostek: Od zawsze byłam jak bąk w tulipanie - zakręcona.  Lubie biegać, a tak na prawdę robię to, żeby bez ograniczeń jeść naleśniki!!  Lubię sprzątać i przeorganizowywać przestrzeń wokół siebie, dosłownie i w przenośni. Pisze wiersze do szuflady.   Uwielbiam rozśmieszać ludzi. Marzę  o własnym domu z ogródkiem i o długich paznokciach.  Po co? Na co? I dlaczego blog?  Przede wszystkim, chcę Wam przekazać moje spostrzeżenia i wnioski z nie przeciętnych zdarzeń życiowych - Jest ich trochę. Brakuje mi...