Przejdź do głównej zawartości

Czego w sobie nie lubię a za co się kocham?!

Dlaczego zdecydowałam się wam o tym opowiedzieć?


Chcę zrobić mały rachunek sumienia, poza tym słowo pisane ma inną moc.
Tak na poważnie, to chcę wam coś udowodnić, ale to będzie na końcu.

Jestem taka, jak każda mama kobieta i żona, a to, że „jestem w sieci” nie czyni mnie ani lepszą, ani gorszą.

Ponoć psychopaci mają taką zdolność mówienia o sobie w sposób pozytywny.

No cóż, chyba (mała poprawka, na pewno powinno być) mam coś z psychopaty, bo o sobie to lubię mówić łohooo a może i dłuży.

Już widzę, jak po tym wpisie las rąk moich potencjalnych pracodawców, znika za mgłą w gęstym brzozowym lesie.

A może wystawiam sobie laurkę?

Hmm

Sprawdź!

Uwaga tekst może posiadać nieznaczne słowa gwary sądeckiej (Klinowskiej).

Dobrze, lecim z tematem

Czego w sobie nie lubię a za co się kocham?!


4 cechy charakteru, 

których w sobie nie lubię :


  1. Brak konsekwencji.
  2. Perfekcjonizm.
  3. Pedantyzm.
  4. Konsumpcjonizm.


No tylko 4??! Wincy ni mo !?

U mnie Konsekwencja ma wszystkie kończyny w gipsie, pozrywane ścięgna i złamany kręgosłup.

Czasami udaje mi się osiągnąć cel, ale to chyba kwestia tego, że jestem uparta franca, albo gdy muszę coś wypracować z Krysią, to cudem się udaje!

Pewnie byłabym długonogą blondynką z dwoma doktoratami (rymuje się z cycami, ale cyce to ja mam) na koncie z astrofizyki, gdyby nie brak motywacji.

Serio!

Gdyby mi się chciało tak, jak mi się nie chce.

Czasami dostaję pytania:

- O matko jak ty to robisz, że ci się chce?

Chyba boje się odpuścić całkowicie, bo wiem, że rozleniwiłabym się totalnie.

Poza tym ponoć wariaci mają tak, że ciągle muszą coś robić.

-------------------------------------------

Myślisz, kurcze, ale bycie perfekcyjnym nie jest takie złe?!

Znasz film Dzień Świra?

No!

O takiej perfekcji mówimy, a raczej ja mówię.

Denerwują mnie bardzo często prozaiczne rzeczy jak fałdy na prześcieradle.

Wygładzam je przez minuty, po czym wstaje i znowu to samo!

Ja mam nawet mam zdjęcie na dowód mojej obsesji na temat ścielenia łóżka.

Czasami mi się wydaje, że minęłam się z powołaniem i powinnam była słać łóżko u Elżbiety II.

Oooo słyszę kroki po schodach ekipy z kaftanem!

--------------------------------------------

Rodzice często mawiają:

- Oo oo brudne dziecko to szczęśliwe dziecko!

Yhm

Mała plamka, brudny rękaw, plastelina na kolanach Krysi powoduje u mnie szereg myśli, taki łańcuch przyczynowo skutkowy.

  • Poczekać?
  • Przebrać?
  • Poczekam jeszcze 10 min.
  • Nie, nie mogę no plamka no.
  • Poczekam, nie będę psycholem, no ale rękaw.
  • Kurwa, idę ją przebrać!

---------------------------

Perfekcjonizm, a właściwie pewna odmiana pedantyzmu to brzemię, które może być pojmowane jako zaleta, w pewnych okolicznościach.

Zwykle jednak nie pozwala mi skupić się na rzeczach ogólnych, ważniejszych i się rozdrabniam na małe skrawki wybijające mnie z rytmu dnia.

Bardzo często wada ta, zamiast skupiać się na rzeczach naprawdę ważnych jak zdrowie, piękne włosy, szkolenie, nauka języka, skupią się na równym obcięciu szczypiorku w ogrodzie.

I tu płynnie przechodzę do kolejnej cechy, która może być rozumiana dwojako.

Czasami mi dokucza, a czasami pomaga w żywocie człowieka rudego.

Czego w sobie nie lubię a za co się kocham?!


Co mam na myśli?

Podłoga bezokruszkowa.

czyli

Pedantyzm

Równe zasłony (mam tylko dwie), ale muszą być równe jak półdupki u Kardashianek.

Porządek w szufladach i szafkach.

Jeżeli się zdarzy, że jakaś szuflada nie ma poukładanych odmętów - nie otwieram jej.

Mamy garderobę, która często pełni funkcję piwnicy i strychu - spichlerz!

W normalnym domu mógłby być rozpierdol, ale nie u mnie.

U mnie jest od kantóweczki.

Jeżeli z niewyjaśnionych przyczyn jednorożec tam napaskudzi (bardzo lubię to słowo, muszę go częściej używać) nie chodzę tam po odkurzacz, przynosi mi go Łukasz.

Moja głowa ma wiele pudełek i szuflad.

No tak funkcjonuje - dzień bez sprzątania dniem straconym.

Lubię mieć porządek, to mnie uspokaja.

Czasami staje się obsesją!

Gdy nie mogę zasnąć, bo sobie przypomniałam, że Łukasz w łazience powiesił ręcznik bardziej z lewej niż z prawej.

I wtedy jak każdy normalny psychol wstaję i poprawiam. Później wracam spokojna do łóżka.

Ale, ale...

Mój pedantyzm nijak się ma do np. umycia ryja z makijażu!

Nie myję!

I wtedy żadna lampka mu się nie zapala!

Żaden zegar z kukułką nie wali mnie w głowę:

- Halo panieneczko buzie to się z pudru myje, bo potem się ma pryszcze!

Nie!!

Zasypiam bez bólu dupy z pokostem na twarzy!

Czy jest na to paragraf z encyklopedii debila?

Tak i czas na cechę, którą z pewnością nie lubi mój mąż głowa rodziny i ekonomiczne wsparcie w tym czasie.

Konsumpcjonizm to taka kanalia, która sprawia przez pierwsze minuty radość a w domu jebnięcie w kąt torbą z zakupami.

Oj długo musiałam szorować mózg z tej przywary, czego wynikiem był kredyt na to i owo!

Jak człowiek, czyli ją, zaczął zarabiać swoje pierwsze poważne pieniądze, to było życie od wypłaty do wypłaty.

No hulaj dusza!

Żakiet z Zary za 250 spoko!

W Rossmannie to i po 400 potrafiłam zostawić no i moje ukochane Mohito.

Kobiety mi już na „ty” zaczynały mówić!

W sensie:

-  Ty już idź stąd!!!

Wszystko się zmieniło pewnym mglistym, słonecznym, letnim, mroźnym popołudniem, gdy dotarło do mnie, że nie mam wokół siebie nikogo, tylko te szmaty, torebki i nie mam gdzie się w to ubrać.

Narodziny Krysi też przyczyniły się do tego. Właściwie to mnie ocaliła ta mała istotka, wyprowadzając na prostą.

Teraz nie dam się nabrać na:

- Pani Agnieszko, mamy dla pani specjalną ofertę na bardzo niski, 

baaaardzo niski, 

niski w chuj procent!

Żeby nie było, mój osobisty małżonek też przyczynił się do mojej ogromnej zmiany w tym dobrym kierunku.

On oszczędny - ja Kleopatra rozpierdolu.

A żyć razem trzeba, więc…

Dzisiaj to mi się śmiać chce, z tego, co wtedy miałam w głowie.

Ale

Dalej zostało mi coś z tych zamierzchłych czasów i potrafię:

 kupić - przyjść - pomyśleć - Po co mi to było?

Na szczęście ma to miejsce niezwykle rzadko.

To chyba jest tak, że tym uzależnionym się jest do końca życia. Tak, teraz mogę nazwać to po imieniu, byłam uzależniona od zakupów.

Czego w sobie nie lubię a za co się kocham?!


A co lubię w sobie?

Ponoć złych rzeczy, tych negatywnych cech człowiek może wymieniać bez liku, a pozytywnych się wstydzi.

U mnie jest odwrotnie!

Oczywiście tych z wyglądu mogę mnożyć i dzielić...

5 cech charakteru, 

które w sobie kocham.


  1. Pozytywne myślenie/ poczucie humoru
  2. Kreatywność
  3. Nieszablonowość
  4. Pracowitość
  5. Zaradności organizacja.


Nie znam drugiej tak zajebistej osoby, jaka ja!

Żart.



W moim życiu niewiele było takich zdarzeń, które by mnie złamały na amen.

Zawsze się jakoś wykaraskam, chyba że mi kiedyś żyć braknie.

Zawsze zdobywam nowego skilla.

I tu nie chodzi o to, że nic złego mnie nie spotkało, bo wydaje mi się jak czasami wam opowiadam, że mogę poszczycić się niejednym scenariuszem do horroru, komedii, sf, westernu i thrillera z akcentem na ten ostatni.

Chodzi chyba o taki wewnętrzny system resetu mózgu albo inaczej, zawsze szukam pozytywów.

Nastawiam się na rozwiązanie problemu - akcja!

Dlatego lubiłam pracę w Lidlu, która głównie polega na zdobywaniu leveli z minimalną utratą żyć.

Ju noł łot aj min?

-------------------------

Kreatywności nie będę zbytnio rozwijać, przecież wiecie. Niemniej jednak wymieniam, bo co?

Bo mogę se, to co se bede.

Tak myślę, że te moje pozytywne cechy to idealny zestaw dla każdego pracodawcy.

---------------------------

Nieszablonowe myślenie głównie opiera się tym, że jak inni tak, to ja wspak.

Mam to od zawsze.

Cała klasa uczyła się Fragmentu na pamięć A.

Agnieszka jako jedyna B.

Wszyscy idą ścieżką, ją idę lasem.

Ja chcę to czego inni nie chcą i to, czego inni się boją.


To jak w tym cytacie Alberta Einsteina

Wszyscy wiedza, że się nie da i wtedy znajduje się ten co nie wie że się nie da i on to właśnie robi.

Nie o to chodzi, że ja jestem przesadnie bystra. Lubię drążyć problem, szukać korelacji, wyczerpać temat.

Cechuje mnie ciekawość i chyba taka chęć wybicia się udowodnienia sobie i innych a chyba w szczególności sobie swoją moc.

---------------------

Tak dałaś radę!

Jak rowerem pod górkę wjeżdżam to mówię pod nosem.

- Dasz radę!

I nie myślę:

- Zobacz jeszcze trochę zostało.

ale bardziej:

- Patrz ruda pipko ile już przejechałaś!

- Ile już przeszłość?


Ta moja mała oryginalność myślowa nie jest niczym specjalnym, ale ja siebie za to bardzo lubię.

-------------------------

Lubię wyszukiwać rzeczy, które ułatwiają mi życie, usprawniają je.

No któż z was ma grilla kieszonkowego ?

Dobra nie chwalę się kiedyś wam o nim opowiem.

---------------------------------

No co ją poradzę, że lubię mówić o sobie?

Kiedyś, na jednym ze szkoleń podnoszących kwalifikacje zawodowe, mieliśmy pewne zadanie.

Dobrać się po trzy osoby i przez 5 minut każda z nas miała opowiadać o swoich pasjach.



Moje rozmówczynie zaczęły szeptać coś w stylu:

- Kurde no co ja powiem o sobie przez te pięć minut?!!


Ty wiesz co ja pomyślałam?

- Kurwa za krótko, ja nie zdążę się rozkręcić!!

---------------------------

Żadnej pracy się nie boję.

Przez jakiś czas marzyło mi się sprzątanie miejsc zbrodni.

Ale to trzeba mobilnym być.


Lubię sprzątać miejsca, które na pozór są nie do ogarnięcia. To takie wyzwanie.

Challenge accepted.

Od razu je organizuje w myślach i wpadam w trans jak przecinak.

Automatyzm w działaniu mnie napędza.

To tak, jak kierowca zmienia biegi w aucie. Wie instynktownie, który bieg musi wbić.

Ja tak mam z organizacją, planowaniem i sprzątaniem.

Dlatego ciężko mi jest pojąć jak ktoś mnie “jak ja to robię?”

To działa u mnie jak wgrany program z dysku - jest i był cały czas.

---------------------

W Niemczech mogę się poszczycić tym, że pracowałam nawet na budowie. Zdzierałam tapety i boazerie.

Nie ważne - wgrałem system i już!

------------------------------

Duży problem miałam kiedyś z tym, aby mówić wprost, że ja w spożywce pracuje, bo ja zawsze od siebie wymagam czegoś więcej. Znam siebie, wiem, że stać mnie na dużo.

To było takie uwłaczające dla mnie w tamtych czasach.

Jeszcze ludzie cię oceniają przez pryzmat dwóch rzeczy:

Z jakiej pochodzisz rodziny i gdzie pracujesz.

Teraz się to powoli zmienia.

----------------------------------

Zdobyłam swoją ciężką pracą szacunek i bardzo szybko awansowałam.

Dzisiaj wiem, że praca w Lidlu dała mi więcej niż mogłabym się spodziewać.

Dzięki Lidl.

---------------------------------

Bo wiesz ja to mam tak, że albo angażuje się w coś sercem, albo widać, że mam to w dupie.

I każdy, kto mnie zna to o tym wie.

Nie staram się być człowiekiem sukcesu.

Chcę być człowiekiem wartościowym, takim co to spojrzy w lustro rano i powie:

- Wiesz co? Fajna sucz z ciebie.

----------------------------------

Mam 35 lat i jest wiele momentów, które chciałabym wymazać z życiorysu i jest równie dużo, które bym chciała przeżyć jeszcze raz.

Aby poklepać się po ramieniu, dodać sobie odwagi i otuchy, przytulić...

Ale to niemożliwe.

Nie da się wskoczyć w te same buty.

I nie wiem, czy byłabym taka fajna jak teraz bez tych niefajnych momentów kiedyś?!

Czego w sobie nie lubię a za co się kocham?!


Bardzo często powtarzam sobie:

- A jebać to!

Często mówię do siebie:

- Jestem z ciebie dumna ruda, dałaś radę!

Często słyszę od siebie:

- Ej no weź, możesz więcej!

Wiesz co?

Lubię siebie za to, że umiem teraz być sobą, że w końcu się odnalazłam.

Wcale nie musiałam zostać naukowcem, lekarzem, aby zrozumieć, że jestem na tym świecie potrzebna.

Czasami jestem zajebistą żoną i mamą, a i nawet całkiem zajebistą kobietą.

Równie często, dla odmiany, jestem beznadziejna w tych trzech przestrzeniach, ba nawet wszystkich trzech naraz!

Lubię siebie!

Pomimo że:

  • dokonuje złych wyborów, 
  • psuje różne rzeczy, 
  • jestem tchórzem, 
  • nie umiem pływać i tańczyć, 
  • nie umiem szyć, 
  • przez długie lata nie wiedziałam co to miłość, 
  • nie chciałam mieć dziecka, 
  • mam krzywy zgryz i nadwagę, 
  • nie mam prawa jazdy, 
  • nie jestem stabilna psychicznie, 
  • często krzyczę, 
  • boję się, że nie zapewniam mojej rodzinie dostatecznie dużo miłości.

To dalej siebie lubię bo wiem, że mogę się zmienić!

Za tą nie idealność, za te słabości, za brak cierpliwości.

Jestem sobą!

Każdy z nas ma wpizdu wad, ale za tym idzie ogrom zalet!

Praktycznie każdą wadę możesz przekuć w zaletę!

Nad sobą możesz pracować - zawsze - nigdy nie jest za późno!

I tu nie chodzi o to, aby być perfekcyjnym, idealnym.

Chodzi o to, aby być prawdziwym, dobrym, empatycznym człowiekiem.

Nic się samo nie dzieje!

Nie możesz oczekwiać zmian tkwiąc w tym samym miejscu bez ruchu.

„Głupotą jest ciągle robić to samo i oczekiwać za każdym razem innego wyniku.”

Albert Einstein


A ty? 

Za co lubisz siebie?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kleszcze fakty i mity

Na temat kleszczy powstało tyle mitów, że rynce opadają.  Dziś rozprawię się z nimi. Jak się zachowuje kleszcz? Czy rzeczywiście jest tak groźny, jak go malują?  Czy da się go oszukać?  Jak nie dać się ukąsić? Jak i czym go usunąć? Czy ultradźwięki odstraszają pajęczaka?   Photo by  Jonas Weckschmied  on  Unsplash Ugryzł Cię kiedyś kleszcz?   Z dużym prawdopodobieństwem większość z Was mówi właśnie: - No kurde taaaak!! (lub zamiast kurde mniej subtelne słowo też na k). Co się zadziało, że on postanowił właśnie ciebie uraczyć swą obecnością? Co robił te dwie godziny wcześniej?  Może siedział na drzewie i przez lornetki wypatrywał swojej ofiary?  Jak żył? Po co Ci wiedza biologiczna na temat kleszczy?   Aby bardziej poznać naturę kleszcza. Jeśli oswoisz się z tym, co Cię przeraża staje się to mniej okropne. Przynajmniej ja tak mam.  Nie dajmy się zwariować!! Co to jest kleszcz? Kleszcz to pajęczak, który ma około 900 opisanych g

Historia pewnej miłości czyli on był matematykiem a ona była nieobliczalna.

Poznali się w zimowy wieczór,  na domówce u niego w  domu.  Dokładnie był to ostatni dzień starego roku.  On parę tygodni wcześniej zakończył długi związek, ona była w trakcie rozwodu.  Coś zaiskrzyło ale obydwoje wiedzieli, że to nie ma sensu. Obiecał, że zadzwoni. Ona znając męski system namierzania, machnęła ręką i przewróciła oczami na jego propozycję. Który by chciał świeżo upieczoną rozwódkę, pomyślała... Zadzwonił. ......... Spotkali się drugi raz w jej urodziny 10 stycznia. Ot luźne spotkanie. Ona do spódnicy założyła długie kozaczki, on nową koszulę. Ona wyjaśniła, że to nie jej styl, i że spódnica jest wynikiem braku czystych spodni. On, że koszule pożyczył od brata. Od razu złapali wspólny front. Odprowadził ją pod dom i chciał pocałować ale nie było sposobności. Pisali ze sobą całą noc. Ona następnego dnia nie zdała kolokwium. Odtąd spędzali ze sobą każdy wolny weekend. ........... Nadeszły Walentynki. Obiecali sobie, że nie będzie prezentów,

Woreczki sensoryczne dla malucha. Integracja sensoryczna w domu.

Dzisiaj propozycja dla maluchów! Ale i trzylatek będzie sie świetnie bawił! Woreczki sensoryczne, które zrobicie z rzeczy dostępnych w każdym domu. Co to jest integracja sensoryczna i po co ją wspomagać? To tak najprościej mówiąc, przetwarzanie przez nasz mózg informacji i bodźcców, które do niego docierają i reagowanie na nie w odpowiedni sposób. Zintegrowanie tych informacji, jest podstawą rozwoju i działania wszystkich wyższych zmysłów i umiejętności np. wzroku, słuchu, mowy, umiejętności chodzenia oraz zdolności wykonywania precyzyjnych czynności, jak malowanie czy pisanie. Pokaże Wam, jak domowym sposobem można wykonać zabawki wspomagające rozwój. Zabawki, które pobudzają zmysły! Zapraszam! Czego potrzebujesz? worki strunowe,  taśma, nożyczki, woda, olej, kisiel a nawet budyń, galaretka lub żelatyna, cekiny, dżety, pompony, brokat, farby, bibuła, kolorowe karte czki, folia, mogą to być nawet liście, zielony groszek, kukurydza, kolorowe przyprawy