Budowanie relacji ze starzejącymi się rodzicami może być przyjemne i proste, ale może być trudne i skomplikowane.
Macie czasami tak, że czujecie się rodzicami dla własnych rodziców?
Nie potraficie do nich dotrzeć i wyjaśnić im co powinni zrobić? Dlaczego słyszymy od nich? 
- No wiesz, on tak ma, znasz go, nie zmieni się.
Jak się z nimi dogadywać? Co zrobić, aby przestali się w końcu wtrącać? Czy mama pod ciągłą wątpliwość poddaje sposób, w jaki wychowujecie dzieci?
Zawsze bądź miły dla swoich dzieci, ponieważ to one wybiorą twój dom spokojnej starości.
Phyllis Diller
Dzis spróbuje nieco wyjaśnić, dlaczego ''oni'' tacy są i niejako stanę w ich obronię, ale i naszej  dzieci już dorosłych też, nie martwcie się.
Rodzicom często brakuje aktualizacji obrazu dziecka. Bo każdy z nas, w tym dzieci są w różnych stadiach rozwoju, a nader często zdarza się, że rodzic do 20,30 latka zwraca się jak do dziecka.
Większość rodziców nie wie, co czujesz i w jaki sposób funkcjonujesz. Nie wiedzą co się u nas dzieje, ponieważ nasze rozmowy są oparte na starych nawykach, tych wiecie pod tytułem:
- zjedz wszystko z talerza, ziemniaki zostaw, mięso zjedz,
- posprzątaj pokój itd.
A tekst w stylu: - nie kochasz mamusi? Nie powinien pojawiać się już u rodziców nastoletniego dziecka.
Bo po pierwsze to siara, a dwa, że w pewnym momencie dziecko trzeba zacząć traktować jak dorosłego człowieka.
Dzieci są jak goście w naszym domu.
Jak zrozumieć rodziców, czyli dlaczego oni tacy są?
Jeśli wasi rodzice urodzili się w latach 1945-1964 to ich pokolenie określane jest mianem baby boom!
Badania mówią, że w ponad 30% to pokolenie jest dotknięte PTSD Post Traumatic Stress Disorder.
Czyli może mieć symptomy stresu pourazowego. To są rodzice, którzy, mogą mieć na przykład różnego: 
- rodzaju ataki emocjonalne,
- żyją w poczuciu ciągłego zagrożenia, 
- nie opierają swojego myślenia na faktach w określonych aspektach.
Rodzice z 1965-1979 to pokolenie X. A epoka, w której przyszło im dorastać, nie obfitowała w edukację miękką. A co za tym idzie, ich wiedza na temat modelowania, jeśli nie została zweryfikowana przez praktykę, to może być 0.
Przyszło im żyć w komunizmie. Żyli w kraju, który stymulował postawy takie jak:
- wszystkim jest po równo.
- brak zaufania.
- kombinactwo,
- spryt, który wiązał się z łamaniem prawa, a nie pozytywną cechą.
W czasach, w których nasi rodzice dorastali, ogólne przyzwolenie było na bicie i picie. Sami wiecie, że wtedy była ogromna prewalencja alkoholizmu.
To są rodzice, którzy z punktu widzenia tego jak oni byli wychowywani i jak przyszło im dorastać, wychowując nas, zrobili ogrom pracy.
Chcę, abyście zrozumieli z jakiego powodu, nasi rodzice nie są w stanie powziąć określonego działania. Działania, którego my jako dzieci świadome i dorosłe oczekujemy.
Podstawowy błąd, jaki mamy to wiara w to, że rodzic się zmieni. On się nie zmieni, bo: nie chce, nie ma środków, nie ma wiary w to, że może się zmienić.
Im młodsi jesteście, tym łatwiej będzie Wam „dojść” do rodzica, bo i oni są młodsi.
Wymienia się dwa modele kontaktów z rodzicem: edukację i obsługę.
Edukacja - zakłada, że ktoś się może zmienić, że warto jest coś tłumaczyć, bo ktoś wyciągnie wnioski. Będzie chciał stać się innym. Zakłada, że druga strona weźmie feedback.
Obsługa - polega na obsługiwaniu rodzica jego stylem komunikacji. Obsługa zakłada, że uczysz się, w jaki sposób rodzic funkcjonuje, po czym minimalizując niebezpieczeństwo i budujesz z nim relację, taką, jaką uważasz za słuszną.
Model edukacyjny.
Jeśli rodzic jest otwarty to prawdopodobnie możesz zbudować relacje na założeniu, że on się zmieni.
Większość rodziców nie chce się edukować. Nie mają takiej potrzeby, mają już te 70,80 lat więc w.g nich, inwestycja brzydko mówiąc jest nieopłacalna, teraz jest za późno by zmienić nawyki.
Oczywiście generalizuję i wierzę, że są rodzice, z którymi kontakt macie cudowny i taki rodzic będzie się edukował.
Kiedyś przekonam rodzica, aby był wreszcie adekwatny i idealny - to się nie wydarzy.
Dlatego nie trać energii na to, aby naprawić rodzica, aby go zmienić, lepiej zastosować drugi model komunikacji z rodzicem, czyli obsługę.
Model obsługiwania.
Obserwujesz, w jaki sposób rodzic funkcjonuje, jak się wypowiada, czego oczekuje, co jest dla niego ważne? Po czym budujesz z nim relację, taką, jaką uważasz, że powinieneś. Jeśli w ogóle powinieneś - różne są sytuacje.
Jak i po co wyznaczyć granice kontaktu z rodzicami?
Granice mają charakter ochronny. Pozwalają wskazać rodzicom, w jakim stopniu pozwalasz im wpływać na swoje życie. 
Pomocne pytania w kontekście wyznaczania granic: 
- Z jaką częstotliwością chcesz się widywać z rodzicami (jeżeli w ogóle)? 
- Z jaką częstotliwością chcesz z nimi rozmawiać (jeżeli w ogóle)? 
- Jak ma przebiegać Wasza relacja? 
- O czym chcecie rozmawiać? 
- Na jakich zasadach? 
- Jak blisko nich chcesz być?
Ważne, abyśmy uświadomili sobie też, że nasi rodzice bazują na określonych przez epokę i kulturę filtrach i przekonaniach, do czego przejdę za chwilę.
Te filtry to na przykład patryjarchat, archetyp rodzica, hierarchia.
Archetypowa osobowość - Dla naszych rodziców bycie rodzicem to stanowisko, instytucja, obowiązek i rola do odegrania. Taki rodzic będzie mówił, że bezwarunkowo kochał i poświęcał się po to, aby tobie było jak najlepiej.
A to fikcja. Bo przecierz kochamy warunkowo.
Patryjarchat. Ojciec - w zależności od pokolenia miał być surowy, głowa rodziny, wymagający, rządzący, decydujący, ma ostatnie słowo. Matka - otwarta, kochająca, czasami czepialska, dbająca, bezwarunkowo się poświęcająca, opiekunka.
Hierarchia - Ci starsi rodzice myślą w określony sposób hierarchizują - ten kto jest starszy jest mądrzejszy, ten kto większy ten silniejszy.
Jak więc rozmawiać z rodzicem?
Używaj podczas rozmowy słów: tak, ale, rozumiem co mówisz, są kluczowe, jeśli chodzi o pejsing.
Mama mówi:
- Chcesz tam jechać na te wakacje?? Tam jest niebezpiecznie coś ci się stanie. Czemu tak ryzykujesz w wiadomościach mówili, że tam ludzie giną.
Zamiast tłumaczyć i się kłócić, spróbuj powiedzieć tak:
- Faktycznie były różne doniesienia medialne na temat potencjalnego zagrożenia,
Po czym idziesz w komunikacje leadingu:
- dlatego więc mogłam się przygotować. Jedziemy do mocno chronionego hotelu, możesz być spokojna.
To polega na tym, że rodzić daję ci wsad komunikacyjny i niezależnie od tego, czy to prawda, czy nie (nie o to chodzi) potwierdzasz go merytorycznie.
Ta technika, gdy potwierdzasz co mówi rodzic stwarzasz most i przenosisz go w świat, który tłumaczy mu twoje postępowania.
Po pierwsze uspokajasz rodzica bo chcesz żeby czuł się dobrze, oszczędzasz czas na tłumaczenia swoich racji, nie denerwujesz się próbując wyjaśniać i przekonać, że rodzic powinien myśleć inaczej.
Zamiast walczyć z rodzicem, ty potwierdzasz jego słowa rozumiejąc i będąc świadomym, że rodzic to rola do odegrania a ta rola to, że ma się o ciebie martwić. Bo tak został wychowany, taki ma model.
Mówienie: mamo nie martw się, to równie dobrze jak byś powiedziała do kota nie miaucz. Zabijasz jego naturę.
Wiem, że to porównanie jest dość konkretne, ale takie ma być. 
Mama lubi mówić:
- Aleś chuda, gruba itd.
- Tak mamo jestem chuda i wiesz co to ciekawe dzisiaj się ważyłam i przytyłam 1 kg.
Mama może zmienić swój nawyk i nauczyć się, że może okazywać miłość inaczej niż poprzez jedzenie i przygotowywanie potraw, tak jak to robiła od zawsze, a poprzez rozmowę.
Mówiąc tak, realizujesz potrzebę dawania miłości przez mamę. Ona czuje, że robi swoją robotę. Nie czuje się odrzucona. A dodatkowo oszczędzasz sobie tego, że będziesz futrowana pierogami.
Mama:
- W ogóle mnie nie odwiedzasz! Zapomniałaś jak wyglądam?! Nie dzwonisz, nie pytasz co u mnie?
Ty
- Jest mi bardzo przykro, że cię nie odwiedzam. Chciałabym więcej. Jestem mega zajęta, wiesz jak to jest dzisiaj?
Wsad komunikacyjny.
Nasi rodzice nader wszystko mają za sobą ogromny bagaż nawyków, które konstytuują ich osobowość. Zrozumiawszy to, będzie nam łatwiej przejść z punktu widzenia:
Ja chce kogoś zmienić! Na - ten typ tak ma.
Poczucie winy.
Nasi rodzice byli zobligowani do opiekowania się rodzicami lub dziadkami. Często żyło się pod 1 dachem.
W zależności, w jakim pokoleniu się urodziłeś to masz mniejsze lub większe poczucie winy. To się zaczyna zmieniać, ale bardzo powoli.
I tu pojawia się aspekt kulturowy. Gdybyśmy przenieśli się, chociażby do Niemiec to okazało by się, że niemieckie dzieci wcale nie mają poczucia winy związanego z tym, że muszą się opiekować swoimi rodzicami. Oni po prostu płacą za opiekę - rząd dofinansowuje.
Masz poczucie odpowiedzialności, że ty musisz opiekować się swoimi rodzicami? Ja też takie mam!
To normalne, bo jest to zakorzenione głeboko w naszej kulturze.
W momencie, gdy weźmiesz rodzica do domu z wielu przyczyn możesz tak zrobić, a rodzic jest toksyczny i nie do zniesienia, albo jest bardzo chory, prawdopodobnie siądzie ci twoje małżeństwo.
Musisz wtedy zacząć chronić siebie przed negatywami takiej sytuacji.
Dlaczego? Bo to nie będzie już my ty i partner, ty i dzieci. Biorąc rodzica pod swój dach, bierzesz za niego odpowiedzialność ze wszystkimi konsekwencjami pozytywnymi i negatywnymi.
Negatywny wpływ rodziców na dorosłe dzieci od niedawna jest podejmowany jako kluczowy w rozwoju społeczeństwa. I śmiem twierdzić, że niemieckie społeczeństwo pod tym względem, jak i wieloma innymi są szczęśliwym narodem.
Jeśli macie super kontakt z rodzicem to szapo ba. Podziwiam i chcę aby moja córka miała taki kontekt na starość ze mną. 
Ale nigdy bym nie chciała, aby musiała mnie oglądać w różnych sytuacjach życiowych. Nie chcę aby czuła się zobligowana do opieki nade mną, bo będzie miała swoje życie do przeżycia.
A ja chcę, aby była wolna.
I nie chę aby miała poczucie winy, że "ona zaczyna a ja kończę".
I ja wiem, że moja opinia na ten temat może być kontrowersyjna, no bo jak to nie będziesz opiekować się rodzicem na starość/ Przecierz matka ci tyłek podcierała? Ojciec charował jak wół, by tobie się żyło lepiej! Niewdzięcznico!!
Nie wiem jak sie potoczy moje życie, nie wiem co będzie za 5 lat. Jedyne wiem to to, że to nigdy nie jest łatwe i zawsze trzeba coś poświęcić. Trzeba się przygotować i ważny jest kontakt z rodzicem.
Tylko, że ja nie mówię tutaj o braku szacunku do rodzica, mówię o tym aby sie zastanowić czy takiego życia chcemy dla siebie i swojej rodziny.
Nie bądźmy hipokrytami, którzy twierdzą, że naszym rodzicom to najlepiej będzie z nami. Bo czasami ta wymuszona opieka polega na ogromie pracy, siły, poświęceniu, przemocy psychicznej, zamykaniu, strachu bo nie chce iść do szpitala, bo leków nie przyjmuje, bo nam nikt nie pomaga gdy chcemy jechać na urlop gdy mamy do tego prawo.
Odpowiedź sobie na pytania:
- Jak się czujesz w obecności swego rodzica?
- Czy chcesz z nimi przebywać?
- Jak często chcesz się kontaktować?
I nie ma w tym nic złego, że w takiej sytuacji myślisz o własnym dobru, a nie rodzica.
Nie jesteś winien nikomu tego, by się kimś zajmować. I nie ma schematu poza religijnym “czcij ojca swego i matkę swoją” by to robić.
Musisz rodzicom oddać dar życia. Nie! Przecież rodzice nas nie wybrali, po prostu chcieli mieć dziecko bezwarunkowo! Nie po to mam dziecko, aby było mi za coś wdzięczne i dziękowało, że dzięki nam jest na tym świecie!
To od ciebie zależy, jaką wybierzesz formę kontaktu: finansową, wiedzowo-edukacyjną, telefoniczną, spotkania.
Badania pokazują, że zbyt częste przebywanie ze swoją rodziną czy to rodzicami, powoduje brak zaufania do innych i do otoczenia.
Ja wiem, że tak się nie da od razu z wyrachowaniem, jak robot zaplanować relacje, ale jeśli wasze relacje do tej pory były złe, a zależy ci, aby było lepiej, to ty się musisz zmienić, bo rodzica się nie da.
Buduj relacje bez poczucia winy, bez udziału religijnych aspektów. Patrz przez pryzmat psychologiczny, ekonomiczny, i tego, co to znaczy naprawdę czuć i chcieć w określony sposób z ludźmi funkcjonować, współpracować i komuś pomagać.
Daj sobie tę wolność.
źródło Szkolenie Learn parenting Mateusz Grzesiak




Komentarze
Prześlij komentarz