Czy też masz masz takie dni? 
Znacie to?
Dziś jest ten dzień, w którym wszystko się sypie - jak pani na jagodach.
Postanawiasz iść na zakupy, bo zabrakło jakiegoś kluczowego składnika. Idziesz do sklepu nie pomalowana, bo i po co?
Zakładasz luźne ubrania. Sygnowane metką “faszyn from raszyn” bo i kto by cię miał na osiedlu spotkać?!!!
I kutwa spotkał!! 
Twój były.
Ma nową ą ę i "kupujo nowo" plazmę, bo w starej źle się oglądało filmy Vegi.
Tak, to jest ten dzień!
 Albo stara kumpela, lambadziara bez dzieci, która całą swoją osobą chce ci udowodnić, że jest taka *ujowo cudowna, a jej życie tonie w zachwycie i wszystko dlatego, że nie ma żodnych kaszkojadów?!!!
Tak, to jest ten dzień!
 Gdy postanawiasz wyjść z domu w crocsach z centrum chińskiego, bo nikt nie zobaczy. W Lidlu mija Cię teściowa ze słowami: no ja wiedziałam, że nie masz za grosz gustu.
Tak, to jest ten dzień!
Ryzykujesz wyjście z domu w tłustych włosach, bo miałaś trening, ale już jest “ta godzina” i trza robić obiad, a ziemniaków brakło. 
A Karol bez ziemniaków nie zje. 
Monika zje, nawet  z kaszą,  a l e  Karol ziemniaki.!
No to idziesz, związujesz szybko włosy w niedbały kok, gumką
 z gaci.
A tu twoja “ulubiona” koleżanka właśnie spotyka cię w alejce.
Całkiem bezinteresownie pyta, czy aby na pewno nie jesteś chora i w domu jest ok? 
A może jakieś problemy z hormonami?
I jeżeli chcesz to ona ci walnie u siebie w salonie Mikrofałdoplastyke brzucha i uda, a w pakiecie 
włosy ci umyje za jedyne 1000 500 100 9000!
Tak, to jest ten dzień!, w którym na lewym oku tusz ok, a na prawym nie! I już 3 raz malujesz to *ebane prawe oko, a ono się zachowuje jak, by było lewe!
Tak, to jest ten dzień!
Klniesz pod nosem, bo wieczorem zrobił ci się zadzior na paznokciu. Myślisz:
-  a ciul przytnę rano.
Rano zapominasz. 
Ubierasz rajtki i co? 
Zahaczyłaś, oczko poszło!!?
Tak, to jest ten dzień!
Stoisz w aptece cała zagilana, bo w domu wszyscy mają gile, ale tylko ty jesteś na tyle żywa żeby pójść do apteki i kupić coś na gilenie. A przed tobą i za tobą wszyscy kupują prezerwatywy.
To jest ten dzień, w którym wszyscy coś chcą od ciebie, a ty wszystko robisz źle, nawet oddychasz za szybko. 
A gołąb za szybą kręci przecząco głową patrząc ci głęboko w oczy.
To jest ten dzień, gdy pełna werwy i ochoty idziesz do niemieckiego urzędu miasta, aby wybrać papier potwierdzający ile płacisz za żłobek dziecka. 
Dwa dni wcześniej ćwiczysz tę rozmowę po angielsku. 
Bo przecież to urząd tam muszą umieć. 
Po czym pan Ci oznajmia, że owszem umi, ale ten co umi, to jest na urlopie. 
Łamanym niemieckim wyjaśniasz o co chodzi. O dziwo nawet szybko i sprawnie idzie. Dostajesz dokument. 
Potwierdzający, że tak tak dziecko chodzi do żłobka.💁😆
To jest ten dzień, w którym w lodówce spotykasz pusty karton po mleku, który  sam się wypił na kaca, a dziecko wrzeszczy:
-  mamoooo kakałkoooo zrobić!!!
I wiesz, że bez kakałka to nie ruszy z łóżka. Tak, to był ostatni karton, ten zostawiony na rozmnożek.
To jest ten wieczór, punkt 23:45, w którym Halinka sobie przypomniała, że na jutro pani kazała przynieść do szkoły na zajęcia plastyczne:
- 78 wydmuszek z jajek,
- blok techniczny kolorowy A3, 
- gumę arabską, 
- silikon szary w paski, 
- 10 desek o wymiarach 5/10, 
i zestaw do robienia sushi.
To jest ten dzień, w którym żegnasz się z mężem w biegu wychodząc do pracy, a on Ci oznajmia, że dziś na kolacji będziecie mieć gości. 
2 persony  z Chin i 2 z USA. 
Jeden jest weganem, drugi frutarianinem, a ten to glutenu nie a pozostali nie piją alkoholu. 
I wtedy masz przed oczami staje ci jak konar z reklamy, scena z filmu "Kogel mogel" - paluszki w szklance na poczęstunek. 

Komentarze
Prześlij komentarz