
Chcę Wam dziś opowiedzieć o kolejnej wycieczce po Bawarii.
Takie wyjazdy z dzieckiem planujemy co najmniej dwa dni wcześniej.
Sprawdzamy komunikację miejską, ceny biletów i ich rodzaje.
Szukamy na mapie rozmieszenia toalet, sklepów, przystanków autobusowych oraz rzecz jasna atrakcji.
Szukamy też miejsc, w których można odpocząć z dzieckiem, czyli place zabaw, parki, łąki.
Nasza podróż zaczęła się z Salzburga autobusem podmiejskim. Jak wiecie z poprzedniego wpisu, była to część zaplanowanej wycieczki trzydniowej.
Z okna podziwialiśmy widoki na Alpejskie potoki, łąki i szczyty.
Po godzinie (z Austrii) byliśmy w Niemczech w miejscowości Berchtesgaden. 
Dworzec autobusowy sąsiaduje z dworcem kolejowym. Poczekalnia jest przestronna, zdobią ją tradycyjne bawarskie sceny z życia mieszkańców.
Na dworcu znajduję się miła i przytulna kawiarnia, w której można napić się kawy.
Po przeciwnej stronie drogi są sklepy spożywcze i duży DM, więc w razie potrzeby macie wszystko pod ręką.
Z  Berchtesgaden kolejnym autobusem mieliśmy dotrzeć do miejsca docelowego, czyli Schönau, w którym był nasz hotel.
Nie ukrywam, że byliśmy zmęczeni okropnie. Raz, że podróżą a dwa dość intensywnym zwiedzaniem dnia poprzedniego.
Wsiedliśmy przez pomyłkę do autobusu innej linii. Co prawda jechał on do miejscowości, w której był nasz hotel, ale z drugiej strony miasta!!
Szliśmy więc piechotą przez las, pastwiska, potoki śmiejąc się sami z siebie. Miasto otoczone jest górami, więc przeszywające powietrze potęgowało uczucie zimna.
 Krystyna też miała dość, więc okazywała to w ulubiony przez siebie sposób, czyli rykiem zwierza odzieranego ze skóry i rzucaniem się do kałuż. 
Rodzice Krystyny byli na skraju wytrzymałości i też rzucali się do kałuż.
Wszystko rekompensowały nam widoki!!
Po około 40 minutach spaceru doszliśmy do urokliwego  mostu nad rzeką.
 W tle tunel, a właściwie most na rzece.
 Zza krzaków wyłania się nasz hotel.
A stąd do hotelu mieliśmy jedyne 300 metrów.
Schönau to miejscowość położona nad rzeką, wśród gór. Woda jest krystaliczna i ma kolor lazurowy. Powietrze jest tak czyste, że ma się chęć oddychać pełną piersią. Miejscowość nazywana jest Perłą Bawarii.
Spokojne miasteczko ma nieco ponad 5 tysięcy mieszkańców. Idealne!! 
Zachwyciło nas jezioro, które jest największą atrakcją tego regionu. 
Hotel Köningse hof.
Jest to jeden z najtańszych hoteli w tym miejscu. Doba dla dwóch osób ze śniadaniem to koszt 100 EU. Wszystko z uwagi na położenie tego miasta. 
Hotel  przyjemny, czysty, schludny, przestronny.  Krystyna od razu wypróbowała łóżko.
Plusem tego hotelu są niewątpliwie widoki oraz położenie hotelu. 
Minusem ukrop w pokoju. Serio było tak gorąco (ogrzewanie podłogowe), że spaliśmy przy otwartych oknach. Oraz to, że hotel nie posiada windy i wózek wnosiliśmy na pierwsze piętro. 
Śniadanie nie powaliło, a kawa... Na szczęście mieliśmy swoją.

Ale to w sumie takie małe minusy, bo pobyt to była czysta przyjemność.
Przed hotelem znajdował się nasz zaginiony przystanek autobusowy i mały park. Krystyna biegała tam jak szalona. Ruch samochodowy znikomy, widoki zapierające dech, po prostu bajka!!
 Nasz hotel
Tego samego dnia pod wieczór wybraliśmy się zwiedzać miasteczko. Urokliwie jak na Krupówkach tylko, że ludzi jakby brak! Spokój cisza delektowaliśmy się pięknem krajobrazu, czego chcieć więcej...
Urocze sklepiki oferujące tradycyjne produkty Bawarskie. Knajpki i restauracje tworzą spójny klimat.
Królewskie Jezioro
Długość linii brzegowej niespełna 20 km. Głębokość maksymalna 190 m. Powierzchnia ponad 5 tysięcy km. ₂
Jezioro otaczają skały, szczyty górskie i lasy. Kolor jeziora zachwyca i jest krystaliczne czyste. 
Niestety nie zdążyliśmy skorzystać z możliwości rejsu po jeziorze statkiem wycieczkowym, ale na pewno tam wrócimy.
Szlak górski
Naszą ostatnią atrakcją była wycieczka szlakiem górskim do punktu widokowego nad jeziorem.
Mapa pokazywała drogę do pokonania w godzinę. Trasa cały czas pod górkę, z przeszkodami w postaci kamieni i korzeni wystających z ziemi. A widoki niezapomniane.
Po drodze napotykaliśmy na rwące potoki i ogromne głazy.
Punkt widokowy otaczają barierki. Na szczycie są ławki.
Najciekawszy jest jednak widok.
Oczywiście jest to jedynie wycinek atrakcji z tego regionu, ale zostawiliśmy sobie coś na następny raz.
I tak skończyła się nasza wyprawa z dwulatkiem w kryzysie osobowości. Musieliśmy wracać, bo czekała nas długa podróż powrotna, dwoma autobusami i cztery przesiadki pociągiem. 
Nie było łatwo, ale za to mamy cudowne wspomnienia i nowe doświadczenia.
Nie było łatwo, ale za to mamy cudowne wspomnienia i nowe doświadczenia.
A jakie są Wasze ulubione miejsca, do których chcecie wracać?
Jeśli się podobało, udostępnij, będzie mi miło.
Buziole Aga






























































Komentarze
Prześlij komentarz