Przejdź do głównej zawartości

5 rzeczy, które pomagają mi lepiej zrozumieć własne dziecko.

Jako rodzice mamy niełatwy kawałek kajzerki do zgryzienia. Trudno nam jest podjąć właściwą decyzję w każdej sytuacji, szczególnie tej na skraju wytrzymałości nerwowej.




Z jednej strony powinnyśmy wybaczać błędy, a z drugiej wyciągać konsekwencje.

Jak znaleźć most łączący obydwa rozwiązania?

I skąd rodzic ma wiedzieć, że podjął słuszną decyzję?

Już w ciąży będąc, uświadomiłam sobie, że moje dziecko będzie powielało moje zachowania.

Przerażała mnie ta myśl, bo byłam świadoma swoich wad. Z drugiej strony nie chciałam siebie zmienić. No bo niby jak można zmienić 30-letnie nawyki?!

Jedyne co pozostało mi wtedy zrobić to się do-edukować!

I tak czytałam artykuły, poradniki i książki o tematyce nazwijmy to „dzieciowej".

Wiedziałam też jakich schematów nie chcę powielać.

Miałam rozpisany plan działania, cytaty, tezy i ogólne zasady wychowawcze w zeszycie z twardą oprawą, aby mógł ostać się na wieki.

Nawet zrobiłam sobie tabelkę z podziałem na dni tygodnia. Plan kąpieli, pory karmień z wydzielonym czasem, spacery itd.

Przeczytałam w mądrej książce, że ramy czasowe a dokładniej wprowadzenie stałych pór do dnia dziecka to jest to!

Nie rozpisałam na szczęście godzin przebierania pieluch.

Jak się domyślacie plan mój legł w gruzach w chwili urodzenia się Krysi.

Tabelka poszła się j*.

Zdziwiona byłam niesamowicie tym, że nie potrafiłam rozróżnić rodzajów płaczu na głód czy dyskomfort, przecież według poradnika to podstawa!

Nie jadła w wyznaczonych godzinach, nie spała w wyznaczonych godzinach.

Ja wyczerpana, sfrustrowana przeklinałam dzień, w którym podjęłam decyzję o rozmnażaniu się.

Bo przecież nic nie działo po mojej myśli a ja kontrolę lubiłam mieć.

Po miesiącu dopiero dotarło do mnie, że dziecko nie potrzebuje planu, zasad twardych tylko mojej miłości, akceptacji i zrozumienia.


1.

Postępuje instynktownie i naturalnie. Traktuje swoją córkę tak, jak sama chciałabym być traktowana.


Szanuje jej wybory, chociaż mogę się z nimi nie zgadzać. Pozwalam jej na dużo, ale wymagam od niej dużo.

Czasami muszę się zatrzymać. Powiedzieć sobie: hola, ona ma dwa lata ma prawo reagować w ten sposób. I wtedy pozwalam jej na totalne szaleństwo. Przymykam oko, ale tylko jedno na jej wygłupy, jedzenie słodyczy, nieumycie zębów przed snem czy oglądanie bajek.

Odpuszczam, gdy nie mam sił tłumaczyć lub nie wiem co powiedzieć w danej sytuacji.

2.

Czasami zastanawia mnie to, dlaczego rodzice postępują wobec swoich dzieci tak jak sami byli traktowani za dzieciaka. I mam tu na myśli negatywny aspekt.


Przykładem posłuży mi znienawidzone przeze mnie przysłowie: „Dzieci i ryby...” Nawet go nie dokończę, bo jest wstrętne.

Dzieci mają niesamowity zmysł do wyczuwania różnych rzeczy, analizują, obserwują i komunikują się z nami w bardzo prosty sposób.

Dlaczego my jako rodzice to lekceważymy? Dlaczego nie rozmawiamy z dziećmi jak z równymi sobie?

3.

Dzieci potrafią dostarczyć nam niesamowitych inspiracji, bo myślą nie szablonowo. Nie mają umysłu zakłóconego polityką, pieniędzmi, konfliktami.


Wydaję mi się, że my dorośli często mylnie oceniamy działanie i intencje naszych dzieci.

I stąd wynika wiele konfliktów.

Gdy dziecko pomimo zakazu w dalszym ciągu rysuje po ścianie?

To:
  1. Jest złem wcielonym i robi ci na złość?
  2. Chce zwrócić na siebie Twoją uwagę i bada Twoje reakcje, sprawdza swoje możliwości?
  3. Jest kosmitą i w głowie ma nadajnik kierujący jego zachowaniem?
No oczywiście, że chce zwrócić uwagę. Chce sprawdzić jak daleko może się posunąć.

I teraz gdy zareagujemy krzykiem, karą to nie poznamy przyczyn jego zachowania. Porozmawiajmy z dzieckiem, pokażmy mu ile pracy trzeba włożyć w to, aby ścianę umyć. Nauczmy malucha aby sprzątał po sobie.

A może dziecko nie lubi rysować w poziomie tylko w pionie? Może trzeba pomalować ścianę farbą tablicówką, albo nakleić na niej karton, aby mały Picasso mógł się wykazać?

4.

Dziecko jest analitykiem. Chłonie jak gąbka nasze wzorce zachowań.


Jeśli narzekamy na dziecko, bo je za dużo słodyczy, ma bałagan w pokoju to najpierw wypadałoby poddać analizie ilość zjadanych słodyczy przez nas i stan domu.

Jeśli dziecko krzyczy, przeklina, złości się to raczej ze żłobka tego nie wyniosło.

Kiedyś na jednym z blogów przeczytałam pytanie jednej z mam: - moje dziecko kłamie, co mogę zrobić?

Proste nie kłamać! Przez wiele lat byłam mistrzem w oszukiwaniu i konfabulowaniu. Poczynając od rodziców, babci, rodzeństwie, na rówieśnikach kończąc. W dużej mierze wyniosłam to z domu.

To było dla mnie coś normalnego-ubarwienie rzeczywistości, przeinaczenie na korzyść własną.

Nie raz mi to skomplikowało życie, popsuło przyjaźnie i pozbawiło kieszonkowego.

Trudno jest być rodzicem niepopełniającym błędów. Trudno nam jest zmienić się dla kogoś, dostosować się. Ważne, aby być rodzicem. Który szuka informacji, rozmawia z dzieckiem, stara się go zrozumieć i wspierać.

5.

Dlatego warto jest być świadomym swoich wad. Chociażby po to, aby pokazać dziecku, że świat nie jest idealny i popełniamy błędy, ale można sobie z nimi radzić.
Ja nie chcę być idealnym rodzicem bo to jest nudne i nie normalne. 

Wspaniałe jest to, że przy dziecku masz białą kartę. Możesz  stać się kimś lepszym. Dziecko nie zna Twoich wad z przeszłości. Przy nim możesz stać kimś, kim zawsze chciałeś być. Dziecko kocha za to, że jesteś a nie kim jesteś.


Znajomi spodziewający się dziecka zapytali mnie jakiś czas temu, czy nie boję się przeklinać przy dziecku? Bo czasem mi się wypsnie. Czy już mam sposób na to, jak się oduczyć, kląć?

Odpowiedziałam, że ja nie szukam informacji o tym, jak przestać przeklinać, ale szukam informacji o tym, jak pokazać dziecku, że to nie jest takie fajne.



A Wy jakie macie sposoby na dogadywanie się z dzieckiem?

Mam nadzieję, że wpis się podobał.

Buziole Aga

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

22 słowa znikające z języka polskiego - sprawdź, czy je znasz!

Macie czasami wrażenie, że, za dużo używamy anglojęzycznych lub zapożyczonych słów? Nasi dziadkowie, często używają czy używali słów, które nie są już modne, które wyszły już z użycia. Język polski z roku na rok jest bogatszy  i to jest fakt, naturalna kolej rzeczy, związana z rozwojem chociażby techniki. Szczególnie dziś, mam wrażenie, że mówi się o zalewie polszczyzny zapożyczeniami angielskimi. Tak naprawdę takie "fale" zdarzały się od zawsze, a ma to związek z różnymi etapami w historii.  I tak dla przykłądu w średniowieczu były to zapożyczenia niemieckie, od XVI w. na łacińskie, potem włoskie, francuskie, rosyjskie. Coś jednak dzieje się kosztem czegoś, bo każda sytuacja ma plusy i minusy. Moim zdaniem, nie da się tego zjawiska uniknąć,  bo żyjemy za szybko i za intensywnie.  Oczywistym jest też to, że dużo słów weszło na stałe do naszego słownika  i mowy potocznej i wcale nie mówię, że jest to złe.  Sam...

Co robić aby się nie narobić? 6 niepraktycznych porad!

Postanowiłam napisać ten poradnik (niech będzie w gwoli jasności anty-poradnik) po ostatniej dyskusji, która wywiązała się na mojej grupie super kobietek  ❤❤❤  na Facebooku. Dziewczyny, my sobie same ciśniemy. Perfekcjonizm - każdy do niego dąży. Każdy go pragnie. Chcemy mieścić się w normach, ale nie twórzmy idealnej rodziny, stwórzmy własną na własnych domowych zasadach i nic komu do tego. Co robić aby się nie narobić? 6 niepraktycznych porad! Fajnie jest żyć w ładzie i porządku i wiedzieć gdzie masz majtki, rajty dziecka i pokrywkę do rondla, ale nie da się żyć w permanentnym porządku non-stoper. Kiedyś coś pierdolnie i wtedy wina spada na matkę! No bo na kogo! A co ciekawe nikt nas tą nie winą nie obarcza - tylko my same! Masz wrażenie, że same sobie wmawiamy, że jesteśmy beznadziejnymi gospodyniami i organizatorkami życia rodzinnego a wyznacznikiem tego są, chociażby brudne okna?! Wychodzę temu naprzeciw i postanowiłam udowodnić, że nawet ja beznadziejny przypadek pedant...

Coś o mnie

Cześć!  Jestem Agnieszka,  ale znajomi często mówią mi ruda, ze względu na kolor włosów a i może na osobowość.  Do niedawna byłam Kryśką,   ale gdy urodziła się nasza córeczka, z wielu opcji imion wybraliśmy  Krystynę ! Od ponad roku mieszkamy w małej wsi pod Monachium.  Nie jestem idealnym rodzicem i nie chcę nim być. Za to chcę być prawdziwą wersją siebie. Parę ciekawostek: Od zawsze byłam jak bąk w tulipanie - zakręcona.  Lubie biegać, a tak na prawdę robię to, żeby bez ograniczeń jeść naleśniki!!  Lubię sprzątać i przeorganizowywać przestrzeń wokół siebie, dosłownie i w przenośni. Pisze wiersze do szuflady.   Uwielbiam rozśmieszać ludzi. Marzę  o własnym domu z ogródkiem i o długich paznokciach.  Po co? Na co? I dlaczego blog?  Przede wszystkim, chcę Wam przekazać moje spostrzeżenia i wnioski z nie przeciętnych zdarzeń życiowych - Jest ich trochę. Brakuje mi...